Obserwatorzy

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Przy kawie o tym, jaką rolę pełnią "inni"

    




 Wyobraź sobie, że masz się urodzić. Jesteś nieskalaną żadnym drukiem czystą kartą. Nie zaprogramowano w tobie żadnych cech fizycznych ani osobowościowych, co więcej – nie masz również doświadczeń. Nie wiesz nic, nie pamiętasz, nie kojarzysz, nie znasz.  Obca ci jest jakakolwiek forma materialna i niematerialna człowieczeństwa. Bujasz się łagodnie na falach niebytu, odczuwając rozkosznie przyjemny komfort nieistnienia. Niestety, ten stan nie trwa wiecznie, przychodzi twoja kolej i nieuchronne przeznaczenie usiłuje wysupłać cię z bezpiecznego kokonu wiecznej szczęśliwości, a kiedy jemu, temuż przeznaczeniu się udaje  - stajesz przed dramatycznymi wyborami. Kim będę? Jaki, jaka będę? Jakie będzie moje ciało, moja osobowość, moja życiowa rola do spełnienia? Nadal nie wiesz o ludziach i o życiu nic. Co wybierzesz?

Kiedy w moje ręce wpadły książki, z którymi dziś do Was przychodzę, pomyślałam sobie po przeczytaniu każdej z nich, że inność, ta swoista odrębność jednostkowa jest ogromnie trudna, ale może to jakiś podświadomy wybór ludzkiego przeznaczenia?  Uporczywie powtarzająca się lekcja dla świata, że inność wcale nie ma być innością, ale normą, jak wszystko to, co standardowe. Co to właściwie jest ta inność? Świat składa się ze sztampowych rozwiązań, z towaru sunącego powoli i metodycznie po taśmie produkcyjnej, i żeby było finansowo korzystnie – bez większych odchyleń od kształtu, koloru i zawartości opakowania. Na wzór, zgodnie z szablonem. To jest tak zwany towar pełnowartościowy, ten zaprogramowany, stworzony na potrzeby konsumpcji, zgodnie z planem i projektem. Wymierzony i odważony. Biały albo czarny, i absolutnie nie szary, bo szary to już jakaś anomalia, nadwyżka lub wadliwy odpadek procesu produkcji. Do kosza, ewentualnie do sprzedaży promocyjnej, może komuś akurat potrzebny taki efekt błędu maszyny. Ale odcień to pół biedy. Co, jeśli maszyna zgrzytnie – bo przecież jest tylko nieidealnym tworem rąk ludzkich i systemów komputerowych – zatnie się, i kiedy już uda jej się ruszyć dalej to wypluje z siebie towar zupełnie niepodobny do tego z szablonu? Homoseksualizm? Czterokończynowe porażenie mózgowe? Zespół Downa? Anoreksja? Ateizm? Okultyzm? Afroamerykanin? Niedostosowanie społeczne? Wymieniać można by długo; anomalie w społeczeństwie stanowią niezwykle liczną surrealistyczną normę.

Wracając:  masz się urodzić. I może właśnie wybierzesz, intuicyjnie, jakiś koszmarny nie-standard gdyż nagle zyskujesz pewność, że paradoksalnie wybór normy może zakończyć się dla ciebie dużo gorzej; tak czujesz, bo przecież nic o życiu nie wiesz, tak więc twój wybór nie może być w pełni świadomy. Może, mimo trudności związanych z innością, będziesz istotą szczęśliwszą, będziesz bardziej doceniać życie, zobaczysz więcej i intensywniej niż wtedy, gdy los zapakuje cię w szary karton zdjęty z  taśmy, taki sam, jak miliard innych kartonów. Może, siedząc na wózku inwalidzkim lub kochając kogoś tej samej płci dane ci będzie dostrzec piękno świata bez specjalnych starań i bez potrzeby zdejmowania z siebie ciemnych okularów szarej rzeczywistości. Może, będąc wybrykiem natury, przeżyjesz życie bardziej, niż ci, którzy mieszczą się w normie. Norma jest normą. To tylko nazwa. Norma nie jest synonimem szczęścia ani nieszczęścia, nie gwarantuje ani dobrego życia, ani bezpieczeństwa, ani spełnienia marzeń. W życiu nie chodzi o to, by mieścić się w normie, ale o to, by być dobrym i szczęśliwym człowiekiem, prawda?

I o tym są te książki. O prawo do szczęścia dla tych, którzy spadli z taśmy produkcyjnej po chwilowym zacięciu maszyny. Niestety nie jest im łatwo w walce o pozwolenie na zwyczajny komfort istnienia, szeroko rozumiana norma usiłuje wtłoczyć ich w ramy większości, a gdy stawiają opór, gdy się nie udaje  - norma traktuje ich jak odpad. Jak dobrze, że nawet w grupie „normy” znajdują się istoty, które nie chcą segregować,  widzące i rozumiejące więcej, niż pozostałe osobniki uważające się za lepszy sort; istoty w pełnej gotowości do niesienia pomocy, odczarowujące wizerunek „innych”, niwelujące to, co naszych oryginalnych przyjaciół uwiera i nie pozwala żyć. Cały ten proces wklejony jest w niezwykle ciekawe tło społeczne, polityczne, kulturowe – wielowątkowe, nieco ponure lecz jednocześnie intrygujące, z szeroką przestrzenią do własnych interpretacji, oraz do dalszych poszukiwań czytelniczych.

Przyznam się szczerze, że każda z tych książek kosztowała mnie sporo łez, w których zamykałam sukcesywnie i żal, i wzruszenie, i poczucie niesprawiedliwości, i wdzięczność. Przeżyłam czytanie dość emocjonalnie, czego się nie wstydzę, oraz czego i Wam życzę, bo wrażliwość na krzywdę tych żyjących z nami i obok nas „zwyczajnie innych” to pierwszy krok społeczeństw ku dobrym, nowoczesnym i humanitarnym zmianom. Niech nas przestaną ograniczać stereotypy spowodowane niewiedzą, czy też błędnymi, śmieciowymi informacjami; niech nam się oczy otwierają na niesprawiedliwość i irracjonalność, na obojętność i ignorancję, na zacięte i bezpodstawne zło, które funkcjonuje na zasadzie bezrefleksyjnej tradycji i zgodnie z zasadą „bo tak”.

A na poziomie własnych osobowościowych aspiracji do inności – nie obawiajcie się być outsiderami czyichś oczekiwań. Z serca życzę Wam życia „po swojemu”, innego, odważnego, zgodnego z własnymi przekonaniami i potrzebami. Zgodnego z Waszą osobistą definicją szczęścia. Bo przecież jak mówi Mateusz z „Chce się żyć”:  DOBRZE  JEST!