W starych, zmęczonych świerkach
szumi wiatr. Budynek kościoła, prawie niewidoczny za nimi, niewzruszenie i z
kamienną powagą od lat wysłuchuje smrekowych opowieści, czasem dynamicznych i
wzburzonych, gdy siła gestykulacji gnie drzewa ku ziemi i każe wzajem opierać
się o siebie, a czasem łagodnych, jak szept, gdy lekkie podmuchy trącają
gałązki tańczące w rytm drzewnych słów. Kojące pohukiwania puszczyków,
zerwanych rankiem ze snu, milkną, gdy tylko historia poczyna się snuć, łącząc
się delikatną nitką z poprzednią gawędą. I nic, tylko stać, lub siąść, i
patrzeć, i słuchać, bo siła tego przekazu, nabrzmiała wzruszeniem, nie pozwala odwrócić
się i odejść.
Dziś nie ma już tych świerków,
odleciały puszczyki. Bezlitosna nowoczesność odbiera głos tym, którzy piszą
wspomnienia dawnych lat. Odchodzą ludzie i drzewa, zapadają się stare budynki,
niegdyś pulsujące ciepłym życiem, a
świat z okrutną determinacją kręci się dalej. Inne drzewa opowiadają sobie
historie, może już bardziej współczesne; czy dane im będzie długo poddawać się
wiatrom wspomnień? Czy człowiek pozwoli…?
Niech nas historia bardzo
obchodzi. Nawet, jeśli nas fakty irytują, oburzają, niepokoją i wywołują obawy.
Nawet, jeśli nam trudno ogarnąć rozumem bezmiar okrucieństw i żadnym sposobem
nie możemy odnaleźć uzasadnienia dla decyzji i wydarzeń. Nawet jeśli nam się
wydaje, że nas to nie dotyczy, bo przecież było - minęło. Każdy z nas ma swoje
miejsce w historii ludzkości, nie tylko współczesnej ale i tej, co minęła,
wszak nie jesteśmy pierwsi, snuje się za nami dziejowy porządek świata i
zależność genetyczna. Niektórzy naukowcy uważają, że pamięć komórkowa zachowuje
wspomnienia wydarzeń, myśli i odczuć naszych przodków, stąd uczucie deja vu
towarzyszące nam w niektórych sytuacjach, wywołujące refleksje: skąd ja to
znam? Skąd wiem? Byłam tu kiedyś? Przeżyłam to? Naszym przodkom pamięć niewiele
już pomoże, jeśli gdzieś są – to są ponad to, szczęśliwi, wypełnieni życiem,
które mieli „do zrobienia”. Jeżeli funkcjonują jak jakiś niezrozumiały dla nas
byt, to pewnie czekają na nas. Albo są energią, która nas czule otacza.
Albo wiatrem, który zaplątany w gałęzie
skarży się, że to życie… ech! - takie
krótkie było, i co by o nim nie mówić -
piękne, i gdyby się tylko wiedziało wtedy… Gdyby można było powtórzyć je jeszcze
raz!
Pamięć o tym, co było, jest mądrą
podporą głównie dla nas. Nie tylko dlatego, że mamy szansę nie powtarzać
spektakularnych błędów ludzkości. Nie dlatego, że mamy możliwość poczuć się
lepiej, odetchnąć z ulgą, bo żyjemy w czasie i miejscu, w którym nie musimy
chronić się przed atakami obcych wojsk, nie jesteśmy zmuszeni podporządkować
się okrutnemu zaborcy i nie zostaliśmy siłą zmuszeni do wyznawania wiary, z
którą nie chcemy się identyfikować. Głównym zadaniem pamięci jest pomoc w
zrozumieniu, że pewne procesy historyczne są nieuniknione, i trudne, dopóki
ludźmi rządzić będzie obłęd – zaślepienie władzą, chciwością, obojętnością,
ignorancją, ograniczeniem umysłowym.
Przygnębiające? Tak. Ale jednocześnie wyzwalające w nas najgłębsze
pokłady nadziei, że ciągle mamy szansę być dla świata mile widzianym i
życzliwym gościem, a nie okrutnym najeźdźcą. I w każdym rozdziale dzieła o
ludzkości istnieją bohaterowie, którym zależy i którzy wykonują dobrą robotę
dla dobra nas wszystkich. Oni mieli bezwzględnych Krzyżaków, zaborców i
okupantów, epidemie i głód. My mamy widmo wojen technologicznych, uchodźców na
granicy, kryzysy ekonomiczne i gwałcenie praw człowieka. Oni mieli króla
Dawida, Zawiszę Czarnego, Marię Skłodowską i Nelsona Mandelę. My mamy Papieża
Franciszka, Olgę Tokarczuk, Billa Gatesa i Jurka Owsiaka. Dużo jest do
zrobienia na świecie, czasem ma się wrażenie, że jeszcze więcej, niż kiedyś, gdyż
pomimo poszerzania horyzontów umysłowych i rozwoju we wszystkich niemalże
dziedzinach życia, piętrzenie się nowych problemów zakopuje nas w stercie
niemocy i bezradności. Bo, jak pisał Stachura: „ Ludzi coraz więcej, a
człowieka coraz mniej”. Ale nie ustawajmy w dobrych działaniach na poziomie
lokalnym, w życzliwości wobec drugiego człowieka i w docenianiu tych, którzy na
jednostkowych barkach próbują dźwignąć świat po raz kolejny. Oby mieli
pomocnych ramion wokół siebie coraz więcej. Również naszych ramion.
Do kawy dziś trochę historii w formie beletrystycznej.
Czytajcie!
I
pamiętajcie!