„Nie lubię cię!” . Szósty siedzi
naburmuszony na skraju trampoliny, chude nogi kiwają się w rytm skoków Piątej,
która za jego plecami wykonuje przymiarki do salta, uparcie powtarzając
nieudane próby. Chwilę wcześniej skakali razem, zgodnie, przekrzykując się
wesoło, goniąc za sobą i łapiąc powietrze w płuca blokowane głośnym śmiechem. Jakaś
przejściowa niezgodność zamiarów, nieporozumienie intencji spowodowały chwilowe
obniżenie nastroju pięciolatka, który siedzi teraz spokojnie, ze zmarszczonym
czołem, trzymając prosto i dumnie głowę, wewnątrz której kotłujące się emocje
nie pozwalają na trzeźwą ocenę sytuacji. Piąta nie odpowiada na to niezbyt
optymistyczne sformułowanie, może nie dosłyszała, Szósty kontrolnie zerka na
nią spod oka, lekko odwracając się do tyłu, chciałby ukradkiem ale
niespecjalnie mu to wychodzi. Piąta widzi to i skacze jeszcze wyżej. Całe jego
małe jestestwo chciałoby wrócić do zabawy, ale niedojrzała, raczkująca duma nie
pozwala. Nagle Piąta upada i nie wstaje, przyciska dłonie do nienaturalnie
wygiętej nogi, masuje podkurczoną stopę, krótki okrzyk bólu i następujące po
nim jęczenie powoduje, że Szósty odwraca się gwałtownie, przerzuca nogi przez
miękką krawędź trampoliny i dopada do siostry, powtarzając: Co ci?? Co
zrobiłaś?? Bardzo boli? Nie ruszaj się!
Mamooo!
Taka to przyjaźń i taka więź,
gdzie jedno bez drugiego istnieć nie może i wydają się być złączeni
niewidzialnym sznurem uwagi, troski i zależności, a jednocześnie oddalają się
od siebie codziennie, regularnie, w kłótniach, przytykach, złośliwościach i
dogryzaniach różnego kalibru. Niczym Żabek i Ropuch w jednej z piękniejszych
opowieści dla dzieci, o przyjaźni właśnie, i o tych relacjach codziennych, tak
zwyczajnych, powtarzalnych i nieoryginalnych. Trochę tam mruczą na siebie,
trochę się dla fasonu poirytują ale ukradkiem zrywają kartki z kalendarza by
przyspieszyć wiosnę kamratowi, który do niej tęskni, jeden drugiemu wysyła
list, choć widują się codziennie ale dostać list to przecież taka przyjemność
jest i radość, opowiadają bajki nasionom, żeby rośliny szybciej rosły,
przekonują się nawzajem o odwadze, która jest w nich i nie trzeba jej szukać po
świecie, lubią razem się bać, razem szukać wiosny za rogiem i być ze sobą nawet
wtedy, gdy są od siebie oddaleni: „I tak sobie siedzieli, trochę osobno, trochę
razem, każdy sam, a jednocześnie z przyjacielem”.
O przyjaciół trzeba dbać jak o
zdrowie, z konsekwencją i uporem, ale i z taktowną delikatnością. Być dla
siebie ważnym to interesować się sobą i spełniać nasze wspólne życie razem,
jednocześnie nie uzależniając od siebie drugiego człowieka oraz, w drugą
niejako stronę – nie sznurując się na siłę, nie tworząc toksycznych pól ciążenia,
z których często trudno się wyzwolić; nie inni ludzie nadają nam wartość, na
uczucie zasługuje się z samego faktu istnienia wszak. Sytuacją idealną jest,
zdaje się, pozostawanie we wszelakich związkach człowiekiem pełnowartościowym,
a jednocześnie troskliwym, lojalnym, uczciwym i wolnym.
Niech się Wam sypią obficie
piękne i mądre przyjaźnie, niepodważalnie cenne, wolne od niewygodnych i
krępujących zależności! Niech los stawia na Waszej drodze przyjaciół
dopasowanych niczym kawałki układanki - twórzcie z nimi najcudowniejsze
opowieści i najbardziej emocjonujące przygody, czerpcie siłę i witalność z
dobrodziejstwa kontaktu z drugim człowiekiem. Pokłóćcie się czasem, poburczcie
na siebie, a nawet i pogniewajcie, niech odrębności charakterów nie stanowią
problemu, lecz są dobrym motywem do pielęgnowania dojrzałości – bo czymże jest
rozwiązywanie konfliktów i dążenie do zgody jeśli nie wyrazem doskonalenia,
integrowania osobowości.
A książkowe spotkanie z Żabkiem i
Ropuchem polecamy nie tylko dzieciom. Mądrość istnienia zaklęta w prostocie
przekazu. Ciepło i humor. Wydźwięk egzystencjalny tak oczywisty, że aż
niemożliwy! Czytajcie!
Dobrej grawitacji - ludzkiej,
uczuciowej, życiowej!