Obserwatorzy

sobota, 23 kwietnia 2022

List jak najbardziej miłosny

 


Droga! Najdroższa!

Piszę do Ciebie ten niedługi list, gdyż wiem, jak bardzo lubisz słowa. Staram się, jak mogę, niezdarnie próbuję je wiązać tasiemkami zdań, ozdabiać najbardziej wyszukanymi epitetami, sypać obficie słodką interpunkcją, dyscyplinować akapitami i puszczać swobodnie po kuleczkach wielokropków, ale choćbym nie wiem, jak się starała, nie dorównam Twoim własnym kunsztownym librettom przekazu. Moje nieudolne starania, żałosne grafomaństwo, to ledwo nikła próba naśladowania Twojego sposobu chodzenia, umieszczania stóp w Twoich śladach. Trudno mi wyrazić moje uwielbienie ku Tobie tak dokładnie, jak chciałabym, oraz tak pięknie, jak na to zasługujesz;  moja niezgrabność rzeźbienia słów blokuje najszczersze ku temu chęci i potrzeby. Niech ta toporność w kwestii tworzenia emisji nie zniechęca Cię do dalszego wysłuchania tego, co strumieniem uczuć z serca i umysłu wypływa. Zatem! Będzie szczerze i nieco tkliwie, z wiarygodnych źródeł wiem, że lubisz sentymenty, zresztą tak samo jak nie gardzisz okrucieństwem, wstrząsającymi obrazami dramatycznych zdarzeń, prawdą, nieprawdą, rzetelnością informacyjną, wymyślonymi światami i postaciami nie z tej ziemi. Za to Cię cenię najbardziej, za wielobarwność, różnorodność i optymalizację wyrazu, za dostosowanie się do życia w każdym aspekcie i formie, za wychodzenie naprzeciw potrzebom i marzeniom wielu. Kiedy pomyślę, ilu ludziom pragniesz się przypodobać, ciemna i bezdenna zazdrość pochłania mnie całą, a jednocześnie dumna jestem ogromnie, że jestem jednym z nich, jedną z tych spragnionych, zauroczonych i zachłannych istot! Twoja chęć pomocy każdemu, Twoja empatia i czysty altruizm wzruszają mnie i wznoszą na nigdy nie kończące się wyżyny podziwu. Jesteś prawdziwym sensem mojego życia, odkąd pamiętam, odkąd objawiłaś mi się w formie lekko nadgryzionych kartonówek, poprzez kolejne kolorowe formy wyrazu, jakimi opowiadałaś odsłaniający się przede mną świat, aż do czystej i doskonałej postaci, w jakiej uwielbiam Cię po moje świadome, dorosłe dziś.  Idę z Tobą przez każdy mój dzień i nie pamiętam takiej daty, którą musiałabym zapisać jako dzień bezpowrotnie utracony, bo bez Ciebie. Zasypiam razem z Tobą, najczęściej w miłosnym uścisku ramienia i budzę się w środku nocy, spanikowana, zastanawiając się, gdzie jesteś, szukam gorączkowo przeczesując czerń godzin i wzburzone wody pościeli. Czasem chowam Cię pod poduszką chroniąc przed złymi snami, a rano odkrywam czule, gładząc po ciemnych kaskadach liter. Pijemy razem kawę, potem się rozstajemy, by wieczorem znów spotkać się oko w oko, Ty – dystyngowana, zawsze otwarta na propozycje i chłodno zaangażowana, ja – pełna emocji, stęskniona i wiecznie nienasycona. Bywa, że na pełnej zakrętów drodze dnia uda mnie się przystanąć, i dotknąć Ciebie, chowającej się w trawie różnych zobowiązań i powinności; czasem szukam Cię tam celowo, podarowując sobie ten krótki moment i tę niewielką przestrzeń. Uczucie mnie tłumaczy i rozgrzesza. Nie przeszkadza mi Twoja rozważna obojętność. Nie zmienia to w żaden sposób mojego do Ciebie afektu, i przysiąc Ci mogę, że wierna Ci będę do końca mego czasu, do mej ostatniej świadomej myśli.

Kocham Cię!

Kocham Cię, Książko!

Twoja oddana Czytelniczka -

w imieniu oraz z pełnomocnictwa wielu!