Nie każda ciemność jest zła, nie każde milczenie krępuje, nie każda łza rozmazuje głęboką szarość smutku. Świat jest czasem jak panda, czarno-biały, puchaty, i nie taki wyczerpany jak skrzekliwa papuga barw. Zatrzymuje w pół kroku i egzaminuje ze znajomości odcieni, bo między czernią a bielą jest cała paleta kolorów, od alabastru, porcelany, śmietanki, wanilii, perły, kości słoniowej i starej koronki, po jasną szarość, kolor gołębi, srebrny, popielaty, następnie stalowy, zjawiskowo antracytowy, grafitowy, onyksowy, węglowy, i w końcu czarny czernią nieprzeniknioną.
Fascynująca, niejednoznaczna i nieoczywista szarość przykrywa wrzask, tłumi szum, wycisza krzyk, staje się dźwięko- i barwoszczelna.
Zapaść się w miękki fotel snów, zasunąć rolety źrenic, okryć nagie ramiona pledem spokoju.
Na chwilę.