Obserwatorzy

czwartek, 18 marca 2021

Przy kawie... o tajemnicach Wszechświata

 


Takie wrażenie, uczucie nagłe, że niebo spada na ziemię, i jest już tak blisko, na wyciągnięcie ręki,  masz pewność niemalże, że za chwilę uderzy z impetem o ziemską, marną powierzchnię, ale w ostatniej chwili zastyga jak gdyby w zastanowieniu, hamuje tuż przed nieuchronnym, zdawało by się, kontaktem, i powoli wraca ku górze, lekko, windowane na niewidzialnych sznurkach przez tajemnicze dłonie. Pamiętasz? To nocą, ciepłą, letnią, gwiaździstą, gdy siedzieliśmy na ganku, mówiłam – Zobacz, jak niebo jest blisko. A choćbyś cały wzrok wytężył, oczy zupełnie wypatrzył, nie zobaczysz nic ponad to, co niebo nam samo odsłoni. Garść gwiazd, kilka odcieni szarości, jasny księżyc na pocieszenie. Dalej już nic, tylko przestrzeń, ciemność, choć wcale nie pustka, Wszechświat żyje więc tętni, oddycha, mknie w korowodzie odbitych świateł, bawi się odłamkami skał, kręci bączkiem pierścieni i rzuca piłeczkami planet, podkręcając je radośnie w ruchu wiecznie wirowym. Nie mów, że za tysiąc lat będziemy mieć go dla siebie, nie planuj kolonizacji ufnych, bezbronnych ciał niebieskich tak, jakbyś planował wakacje w Zakopanem. Zostawmy go w spokoju, bądźmy wdzięczni za ten nieznaczny rąbek tajemnicy, który nam dane było odkryć, i który ciągle, od czasu do czasu, po małej łyżeczce karmi nas nowym smakiem. Pozwólmy żyć planetom i wszelakim bytom, o których nic nie wiemy, których nie znamy. Kosmos to nie jest nasz świat, nie mamy do niego prawa, ze swoim rozbuchanym konsumpcjonizmem nie nadajemy się do niego, wzbudzamy w nim wieczny niepokój, jesteśmy tam widziani co najmniej niemile, bo nasze rakiety ostrymi kadłubami ranią dotkliwie przestrzeń, która nie jest naszą własnością, a wszędobylskie satelity odbierają godność niepojętej tajemnicy niebiańskiego terytorium. Do czego zmierza ludzkość? Dlaczego za wszelką cenę ciągle chcemy zawłaszczać? Nie – poznawać, nie – badać, nie  - z pokorą i nieinwazyjnie eksplorować. To już nam nie wystarczy. Chcemy być lepsi, chcemy panować bo wydaje nam się, że taka jest nasza natura i do tego zostaliśmy powołani. Otóż guzik. Guzik prawda. Jesteśmy tak samo sekwencją łańcuchów bloków budulcowych czyli wszelakiej maści białek  jak ameba, tapir malajski i pokrzywa pod płotem. Charakteryzuje nas rozwój mózgu w stopniu wyższym niż inne formy życia na ziemi ale ciągle to tylko odmienna układanka aminokwasów, ot, taki wybryk natury. Jakie są zatem granice naszego samouwielbienia? Naszego narcyzmu, który i może byłby nieszkodliwy gdyby nie wywodziła się z niego zaślepiona chęć panowania nad wszystkim, żywym i nieożywionym, znanym i tajemniczym? Dostaliśmy ostatnio po głowie od natury, szalejący po świecie wirus to taka mała słodka zemsta za nazbyt wysokie mniemanie o sobie i niepowstrzymany pęd niszczycielski. Serio chcemy ją wkurzyć jeszcze bardziej? Następnym razem pewnie nie będzie już tak miło, zatem, cóż, czas się ogarnąć. Mniej chcieć, więcej świadomie być. Zaczerpnąć trochę pokory, uderzyć się w pierś i przyznać do błędu. Zmiany zacznijmy na poziomie lokalnym  - nie mówmy innym, jak mają żyć. Nie zabierajmy prawa do istnienia według własnego uznania tak ludziom, jak i zwierzętom, roślinom, przestrzeniom ziemskim i kosmicznym.


Nie mów gwiazdom, że mają świecić dla ciebie, z pokorą badaj tajemniczość i piękno świata, nie strącając najmniejszego włosa z ów głowy.

I jak to się pięknie składa, że akurat w ten niespokojny w przyrodzie czas, na orbitach planet kultury obchodzony jest rok Lema, ku czci jego setnej rocznicy urodzin. Jak on pięknie pisze o niezwykłości Wszechświata, z jakim kunsztem, wielobarwnym słowem, maluje obrazy z własnej wyobraźni! Bo cóż to jest za wyobraźnia!  A obrazy to mało – w świecie jego fantazji swoistą, bo niejednoznaczną formą uwielbienia dla nieziemskiej inności jest przede wszystkim szacunek oraz mniej lub bardziej zawoalowany apel: pozwólcie istnieć! Poznawajcie, ale nie ograniczajcie! Nie wtrącajcie do lochu własnych prymitywnych potrzeb władzy!

Do kawy dziś Solaris, zachwycające dzieło będące reportażem z nieudanego kontaktu ludzkości z obcą formą inteligencji, które dobitnie pokazuje, że nie ma możliwości zrozumienia Wszechświata. Każda próba zbadania jego właściwości potęguje rozpaczliwą bezradność człowieka, bo właściwie wygląda na to, że to nie ekipa badawcza a  przedmiot badania, czyli ów twór przeprowadza eksperyment na ziemskich agresorach.
Czytajcie, a potem spójrzcie w niebo, bo jest tam i piękno, i siła większa od najpotężniejszych armii świata. Nie trzeba rozumieć, by pięknie żyć.