Takie wrażenie, uczucie nagłe, że niebo spada na ziemię, i
jest już tak blisko, na wyciągnięcie ręki, masz pewność niemalże, że za chwilę uderzy z
impetem o ziemską, marną powierzchnię, ale w ostatniej chwili zastyga jak gdyby
w zastanowieniu, hamuje tuż przed nieuchronnym, zdawało by się, kontaktem, i
powoli wraca ku górze, lekko, windowane na niewidzialnych sznurkach przez
tajemnicze dłonie. Pamiętasz? To nocą, ciepłą, letnią, gwiaździstą, gdy
siedzieliśmy na ganku, mówiłam – Zobacz, jak niebo jest blisko. A choćbyś cały
wzrok wytężył, oczy zupełnie wypatrzył, nie zobaczysz nic ponad to, co niebo
nam samo odsłoni. Garść gwiazd, kilka odcieni szarości, jasny księżyc na pocieszenie.
Dalej już nic, tylko przestrzeń, ciemność, choć wcale nie pustka, Wszechświat
żyje więc tętni, oddycha, mknie w korowodzie odbitych świateł, bawi się
odłamkami skał, kręci bączkiem pierścieni i rzuca piłeczkami planet,
podkręcając je radośnie w ruchu wiecznie wirowym. Nie mów, że za tysiąc lat
będziemy mieć go dla siebie, nie planuj kolonizacji ufnych, bezbronnych ciał
niebieskich tak, jakbyś planował wakacje w Zakopanem. Zostawmy go w spokoju,
bądźmy wdzięczni za ten nieznaczny rąbek tajemnicy, który nam dane było odkryć,
i który ciągle, od czasu do czasu, po małej łyżeczce karmi nas nowym smakiem.
Pozwólmy żyć planetom i wszelakim bytom, o których nic nie wiemy, których nie
znamy. Kosmos to nie jest nasz świat, nie mamy do niego prawa, ze swoim rozbuchanym
konsumpcjonizmem nie nadajemy się do niego, wzbudzamy w nim wieczny niepokój,
jesteśmy tam widziani co najmniej niemile, bo nasze rakiety ostrymi kadłubami
ranią dotkliwie przestrzeń, która nie jest naszą własnością, a wszędobylskie
satelity odbierają godność niepojętej tajemnicy niebiańskiego terytorium. Do
czego zmierza ludzkość? Dlaczego za wszelką cenę ciągle chcemy zawłaszczać? Nie
– poznawać, nie – badać, nie - z pokorą
i nieinwazyjnie eksplorować. To już nam nie wystarczy. Chcemy być lepsi, chcemy
panować bo wydaje nam się, że taka jest nasza natura i do tego zostaliśmy
powołani. Otóż guzik. Guzik prawda. Jesteśmy tak samo sekwencją łańcuchów
bloków budulcowych czyli wszelakiej maści białek jak ameba, tapir malajski i pokrzywa pod
płotem. Charakteryzuje nas rozwój mózgu w stopniu wyższym niż inne formy życia
na ziemi ale ciągle to tylko odmienna układanka aminokwasów, ot, taki wybryk
natury. Jakie są zatem granice naszego samouwielbienia? Naszego narcyzmu, który
i może byłby nieszkodliwy gdyby nie wywodziła się z niego zaślepiona chęć
panowania nad wszystkim, żywym i nieożywionym, znanym i tajemniczym? Dostaliśmy
ostatnio po głowie od natury, szalejący po świecie wirus to taka mała słodka
zemsta za nazbyt wysokie mniemanie o sobie i niepowstrzymany pęd
niszczycielski. Serio chcemy ją wkurzyć jeszcze bardziej? Następnym razem pewnie
nie będzie już tak miło, zatem, cóż, czas się ogarnąć. Mniej chcieć, więcej
świadomie być. Zaczerpnąć trochę pokory, uderzyć się w pierś i przyznać do
błędu. Zmiany zacznijmy na poziomie lokalnym
- nie mówmy innym, jak mają żyć. Nie zabierajmy prawa do istnienia
według własnego uznania tak ludziom, jak i zwierzętom, roślinom, przestrzeniom
ziemskim i kosmicznym.
Nie mów gwiazdom, że mają świecić dla ciebie, z pokorą badaj tajemniczość i
piękno świata, nie strącając najmniejszego włosa z ów głowy.
I jak to się pięknie składa, że akurat w ten niespokojny w
przyrodzie czas, na orbitach planet kultury obchodzony jest rok Lema, ku czci jego
setnej rocznicy urodzin. Jak on pięknie pisze o niezwykłości Wszechświata, z
jakim kunsztem, wielobarwnym słowem, maluje obrazy z własnej wyobraźni! Bo cóż
to jest za wyobraźnia! A obrazy to mało
– w świecie jego fantazji swoistą, bo niejednoznaczną formą uwielbienia dla
nieziemskiej inności jest przede wszystkim szacunek oraz mniej lub bardziej
zawoalowany apel: pozwólcie istnieć! Poznawajcie, ale nie ograniczajcie! Nie
wtrącajcie do lochu własnych prymitywnych potrzeb władzy!
Do kawy dziś Solaris, zachwycające dzieło będące
reportażem z nieudanego kontaktu ludzkości z obcą formą inteligencji, które
dobitnie pokazuje, że nie ma możliwości zrozumienia Wszechświata. Każda próba
zbadania jego właściwości potęguje rozpaczliwą bezradność człowieka, bo
właściwie wygląda na to, że to nie ekipa badawcza a przedmiot badania, czyli ów twór przeprowadza
eksperyment na ziemskich agresorach.
Czytajcie, a potem spójrzcie w niebo, bo jest tam i piękno, i siła większa od
najpotężniejszych armii świata. Nie trzeba rozumieć, by pięknie żyć.