Nie wiem, która to już. Może
czwarta. Tym razem mocna, z fusami, ot,
taki kaprys, bo z reguły ulubiony bolesławiecki kubek naddaje się
pokornie stękom, stukom i szumom rezultatowi odkrywczej, technologicznej myśli
ludzkiej, powstałemu ku uciesze wybrednych i szczęśliwie uzależnionych kawoszy.
Pierwszy łyk. Super. Nieco przereklamowana, ale ciągle naiwnie dopieszczana
chwila dla mnie. Ekran laptopa łypie pikselowym wzrokiem, czeka tylko na
moment, by pochwycić i uwięzić moją rozproszoną i rozanieloną uwagę. Udaje mu
się to, rzecz jasna, bez większego problemu, nie opieram się nawet. Drugi łyk. Przebiegam wzrokiem treść
wiadomości, newsów, doniesień … jak zwał, tak zwał, chodzi o wcale nieprzesianą
mąkę codziennych wydarzeń z kraju i ze świata, gdzie bez zbędnych zabiegów
filtracyjnych podsuwa się nam właściwie wszystko, co tylko jest w stanie
zmieścić się w niczym nieograniczonej przestrzeni sieci. Pobieżny rzut okiem i:
Wirus nie odpuszcza…, lekarka alarmuje…, pożar w szpitalu…, brakuje sprzętów…, sezon
na świąteczne filmy wystartował…, prezydent ostro o piątce dla zwierząt…, czy
mierzysz ciśnienie prawidłowo?..., wirusolog alarmuje…, Austria wprowadza
całkowity lockdown…, Kazimierz Wielki –
fakty, których nie znaliście…., zabił i poszedł na piwo…, najlepsze sposoby na
bezsenność…,polskie gwiazdy dostaną miliony od państwa…, kim są i czym zajmują
się wszystkie córki prezydentów USA…, wypadek wstrząsnął całą Polską…, nie ma
cię w internecie? Tracisz miliony klientów!..., jak sobie pomóc przy covid19?....,przygotuj
swoje auto do zimy…, mam prośbę do kardynała, żeby nie ściemniał…, trener
Włochów stracił rachubę…, nowy sondaż partyjny…, niesamowite odkrycie w
Egipcie…, wyhamowaliśmy przed punktem krytycznym…, koronawirus w odwrocie…,
dlaczego przegrał wybory?..., podczas lotu paralotnią zaatakowały go sępy…, nie
ma w nas zgody…, jest w nas zgoda i gotowość do podjęcia konstruktywnych
rozmów…, ustabilizowanie się epidemii jest pozorne, świat w ogromnym
niebezpieczeństwie!…
Stop.
Wychłodzona kawa smakuje jak
wyrzut. Odsuwam od siebie elektroniczne siedlisko chaosu i wzrok mój pada na
książki, które przyniosłam sobie do kawy, no tak, do kawy… Jak mogłam zapomnieć? Przytulam do siebie „Agnieszki
Osieckiej i Jeremiego Przybory listy na wyczerpanym papierze”, zapadam się w
treść: „Powiedziałam, że do ciebie przyjdę – nie przyszłam ; powiedziałam, że
za ciebie wyjdę – nie wyszłam (…)”, a potem „Dookoła noc się stała, księżyc się
rozgościł, jeszcze ci nie powiedziałam, wszystkich słów miłości”. Czarny napój,
choć zimny, smakuje wybornie.
Miło z panią pić kawę, pani
Agnieszko!
A Wy? Z kim dziś pijecie kawę? J