Z nią
W krnąbrności upływu czasu, w nieposłuszeństwie rozwoju, i w arogancji zmienności, nieuchronnie dorastasz. Różowy królik wystygł, mięciutka faktura pluszu utraciła na zawsze ciepło twych małych dłoni. Jeszcze się cieszą kredki, przepychają na biurku i wyraziście kłócą o twoją codzienną uwagę. Jeszcze się rozsypały zazdrosne dziecięce marzenia i skaczą po jasnej pościeli z motywem leśnych przyjaciół; niektóre spadają z łóżka i toczą już bezpowrotnie w ciemne kąciki przeszłości. Inne wskakują pod kołdrę, wpełzają pod poduszkę, będą Cię kołysały, a rano wyjmiesz je senne i schowasz w kieszonkę bluzy. Nadadzą się na przekąskę, kiedy opadniesz z sił w nużących powinnościach, w mozolnej wędrówce niełatwych, takich pomniejszych, powszednich, nudnych dziewczęcych dojrzewań. Będę zapewne zdziwiona, będę w tym zaskoczeniu, w tym przymrużeniu oczu i konsternacji zamyśleń szeroko rozglądać się wokół, i wypatrywać czasu, który się zawieruszył, a przecież odkładałam go wczoraj, jak co dzień, jak zawsze, na półkę stabilnej rutyny. I ani się obejrzę, gdy sama uczeszesz włosy, przeciągniesz błyszczykiem po ustach, a na powiekach położysz cień mojej świeżej troski. Później wywiesisz na drzwiach krzyczące słowa, że priv, i wstęp wzbroniony, i nie przeszkadzać, nie wchodzić, i pukać siedem razy. I powiesz, że w takich spodniach się w życiu nie pokażesz, że obciach i żenada, i nonszalancko się wsuniesz w ubrania z meandrów mody, które dryfują dalej, niż moja i tak rozległa, niezmierzona jak kosmos, matczyna wyobraźnia. Będziesz już dalej ode mnie, choć jednocześnie bliżej, zmienna jak pory roku, jak one - przewidywalna. W nieubłagalności natury wymkniesz się mojej uwadze i jak najpiękniej rozkwitniesz.
Na chwilę przymknę oczy, a ty się staniesz kobietą.
***
książka na fotografii: "Twoje ciałopozytywne dojrzewanie", B. Pietruszczak.
"Przewodnik po zmianach w ciele, pierwszej miesiączce i ciałopozytywności. (...) To książka o dojrzewaniu dla dziewczynek, przepełniona czułością i empatią"
###################################################################
W skrytości miliona znaczeń
Samotność trwała sto lat, i ani słowa dłużej.
Niespiesznym ust dotykiem, i ciepłą pieszczotą oczu, lekką mgiełką oddechu, niecierpliwością ramion, kaskadą zrozumienia w wiecznym splątaniu dłoni. Chcieliśmy się gdzieś zakopać, zaplątać, gdzieś zawieruszyć światu i zgubić codzienności. Wyszliśmy przez bramę piątku, a księżyc się zawstydził. W ciemnościach poznawania, kluczyliśmy niewzroczni po korytarzach soboty, szukając schowka na miłość.
W okularach odbijał się granat, soczysty jak twoja niepewność, z pestkami mojego zachwytu.
***
książka na fotografii: "Sto lat samotności" G. G. Marquez, Wydawnictwo Muza, edycja ilustrowana (L. Rivera)