Obserwatorzy

sobota, 11 października 2025

o nim



A kiedy zapadasz się cały
w poduszki dobrego snu
kiedy wirują przez chwilę
drobinki twego oddechu
po czym spadają spokojnie
na wygładzony policzek
kiedy scrolluję rolki twoich zwyczajnych marzeń
i szukam w nich nieustannie
czegoś dla siebie i siebie
kiedy zakładasz za głowę ramię pełne obietnic
i sunę po nim łagodnie
swoim ciepłym zdziwieniem...
kiedy śpisz całym sobą
ja budzę się z rozczarowań
i oczy szeroko zamykam
żeby zatrzymać tę noc
i nie dać jej wyciec z siebie
jedną bezradną łzą

***

nie wiem czy umiem być muzą
czy choćby nikłym natchnieniem
maleńkim zauroczeniem
westchnieniem
spojrzeniem
cieniem?

chciałabym być dla ciebie
spełnieniem
- na chwilę
zapomnieniem

***

rozklejam warstwy świtu
odgarniam sen z twoich powiek
wodzę opuszkiem palca po różowości ust
rysuję linię podbródka
i wracam na miękkości
- policzka, płatka ucha
orbity obojczyka nad horyzontem pragnień
składasz się jeszcze z nocy, ciemnej, surowej, chłodnej
drapiesz szorstkim zarostem spod mrocznej gwiazdy źrenic
ale kiedy całuję twoje rozgrzane ramię
- pachniesz lipcowym porankiem
kojącym sekretem cieni

trochę się gubisz w sprzecznościach
z paradoksami ekspresji 
bo tak kazano ci być, zanim wybrałeś sam
- nie musisz się już bać
spróbuję cię ochronić 
pewnością mojej miłości