peron się kuli
z zimna
wiatr goni liście
tęsknoty
Twoja dłoń
jak wszechświat
obejmuje planetę mojej
schowałam ją w cieple
Twych nieprawdziwych słońc
chłodne pocałunki
spadają na usta
na których zastygły pytania
- zastygły i umarły
Wyryte w metalu serduszko
nie zatrzyma Cię dla mnie
słabiutkie jest i zniknie w tłumie
innych koślawych serc
które chowasz przede mną
pomagasz mi z walizką
nadziei
- zaraz uleci przez okno
niewykorzystanych szans
jeszcze tylko z kieszeni wysypię kilka wspomnień
pan z okruszkami w słuchawkach
i galaretki meduz
i pani Małgorzata
i ciepło Twojego policzka
i życie za życie w oczach romskiej dziewczyny
a potem
zdążymy odjechać
pociągiem wielkiej miłości
- niepożegnani
i niekochani