Obserwatorzy

środa, 26 lutego 2020

ZAKONNICE ODCHODZĄ PO CICHU Marta Abramowicz, CZARNI Paweł Reszka


Przyznaję, obawiałam się mojej czytelniczej podróży z tymi akurat książkami. Ujęcie tematu Kościoła w aktualnej publicystyce, w tworach kulturalnych i w publikowanych tu i ówdzie komentarzach społecznych nie jest instytucji owej ostatnimi czasy przychylne. Nie napawa optymizmem również nastawienie do kleru i środowisk zakonnych. I żeby było jasne - moje obawy nie wynikały z potrzeby bezkrytycznej obrony tak instytucji jak i samych duchownych czy też z subiektywnych własnych przekonań w kwestii wiary i zasadności uznania Boga. Powodem obaw była moja niechęć do wszelakich skrajności. Nie chciałam chłonąć li tylko krytyki bowiem zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystko jest, nomen omen, czarne, jak i nie wszystko jest białe, a skala szarości tak w przyrodzie jak i w życiu bywa rozległa.
Z obu książek wypływa jednakowoż szerokim strumieniem przede wszystkim smutek.
"Zakonnice odchodzą po cichu" to reportaż o tym, dlaczego kobiety nie wytrzymują życia w zakonie, dlaczego odchodzą i dlaczego tak trudno jest - w przeciwieństwie do byłych księży - nawiązać z nimi kontakt i szczerą rozmowę. Autorce udało się porozmawiać z kikoma byłymi zakonnicami; nie były to łatwe i lekkie rozmowy, kobiety mówiły o przestarzałym systemie funkcjonowania w zakonach, opartym głównie o ślepe posłuszeństwo wobec przełożonych, o braku pomocy i wsparcia, o depresji i problemach z pełnieniem posługi na zewnątrz - na nic zdawały się marzenia i potrzeba pomocy ludziom w sytuacji, gdy matka przełożona nie godziła się na takie zamierzenia: "Chcesz pójść za głosem serca, ale to sprzeczne z posłuszeństwem. Nie pomagasz komuś, bo to wbrew woli przełożonej".
W książce pojawia się sformułowanie, że zakonnice to współczesne niewolnice, zależne nie tylko od zakonnych Matek ale i od księży, co wynikać może z ciągle tradycyjnego obrazu kobiety, która ma być "od modlenia i zajmowania się domem". Autorka przedstawia szereg opinii, które głośno mówią o potrzebie zmian i dowodzą, że zakony męskie zmieniły się na bardziej współczesne po Soborze Watykańskim II, natomiast żeńskie w większości zostały w czasach przedsoborowych -  ciągle żarliwe, radykalne, tradycyjne, dominują w nich twarde reguły zakonne i zniknięcie dla świata. Brakuje w nich wolności i dostosowania do potrzeb współczesności; autorka wspomagając się koncepcjami i stanowiskiem badaczy tego tematu dowodzi wręcz, że religia niewoli zamiast wyzwalać a Kościół narzuca cały czas taką interpretację Pisma, dzięki której ciągle zapewnia sobie władzę i dostatni byt. Jezus Chrystus był dobry i wybaczający, nie chciał Kościoła, który ciemięży ludzi w imię utrzymania nad nimi władzy i dotyczy to nie tylko braci zakonnej ale wszystkich wyznawców; to nie ma nic wspólnego z Ewangelią - czytamy.
W treści, przy okazji analizowania sytuacji sióstr zakonnych, odnajdujemy sporo ciekawych fragmentów odnoszących się do samej wiary, jedna z byłych zakonnic mówi: "Życie osoby wierzącej to nieustanne przedzieranie się do Boga, odbijanie się od jego milczenia (...). Czy Boga można pojąć? (...) Brakuje mi Boga, który zachwyca, zadziwia... Boga, który się odsłania, który pozwala usłyszeć i doświadczyć. Boga, który jest zaprzeczeniem ludzkiego o Nim wyobrażenia. "
Nie można takiego, ani żadnego innego dobrego Boga odnaleźć w skostniałych i ograniczonych murach Zgromadzeń.
" Czarni" to również reportaż. Zamierzeniem autora jest pokazanie kleru "od środka", sam w tym celu zakłada sutannę by "popatrzeć na świat oczami duchownego". Na książkę składają się jednak przede wszystkim rozmowy z księżmi i zakonnikami, w różnym wieku, z różnych zakątków kraju. Odnajdujemy tutaj również świadectwo trudnego życia w zakonie i nie do końca zrozumiałe zasady naboru i funkcjonowania kandydatów w nowicjatach. Bardzo dosadnie podkreślona zostaje zawodność systemu, który pozwala utrzymać się na powierzchni tym duchownym, którzy niekoniecznie się do pełnienia posługi nadają, a tym samym utrudnia kapłańskie lub zakonne życie, czy wręcz je łamie jednostkom w tym miejscu odpowiednim. Autor podzielił książkę na rozdziały nazwane po kolei grzechami głównymi; wypowiedzi duchownych oscylują wokół tych grzechów, mówią o majątkach, zarobkach, o władzy biskupów, o zazdrości i lenistwie, o kobietach i seksualności, która jest w Kościele tematem tabu  a jednocześnie po cichu dopuszcza do łamania ślubów czystości: "Celibat to nie jest czystość tylko bezżeństwo" - konkluduje jeden z rozmówców.
Co mnie najbardziej uderzyło podczas czytania tej książki to widoczna tak w historiach jak i w monologach Czarnych przejmująca samotność. I fizyczna - samotne przebywanie w mieszkaniach czy pokojach na plebaniach, w celach zakonnych, w domach księży - ale i również samotność mentalna - brak najbliższej rodziny, przyjaciół, częste zmiany parafii narzucane decyzją biskupów; życie do bólu tułacze. Jeśli dodać do tego problemy natury egzystencjonalnej, walkę z systemem, nieudane próby konstruktywnych zmian... Nie może być pokrzepiającym towarzyszem ku wieczności ksiądz, który sam wsparcia i pomocy od własnych przełożonych, i od innych ludzi nie dostaje. A jest przecież również tylko człowiekiem.
Czy w Polsce przeżywamy kryzys wiary? Kryzys Kościoła? Znawcy krzyczą, że owszem. Z różnych względów. Politycznych, społecznych, obyczajowych. Osoby wierzące i tak zwane praktykujące, widząc chwiejące się filary systemu budującego tę instytucję, doświadczając coraz większego braku zaufania do tych, którzy z zasady, jako namiestnicy Boży winni być ostoją i generatorem owego zaufania a tymczasem wychodzić z nich poczynają ludzkie wady i słabości,  z coraz większym niepokojem spoglądają na metaforyczny ołtarz swojej wiary. Wiary, która zabiera wolność. Wraz z dostępem do bezkresnego oceanu informacji zaczęła się w ludziach zwiększać świadomość, że być może są zwyczajnie oszukiwani. Przez ludzi, nie przez Boga. "Jezus nigdy od nas nie żąda ślepego posłuszeństwa i nie będzie żądał, bo religia chrześcijańska jest zachętą do dobrowolności, do wyboru. Jest tylko zaproszeniem, nigdy przymusem. Jest krokiem, który robisz w stronę twojej wolności." (ks. Krzysztof Niedałtowski, fragment kazania w" Zakonnice odchodzą po cichu").
Pozostaje mieć nadzieję, że ci, którzy na swych barkach dźwigają słuszność całej społeczności Kościoła i towarzyszą ludziom w drodze do Pana, nie utoną w strumieniu zła i przeciętności, i chronić będą dobry obraz Boga dla tych, którzy wierzą i chcą wierzyć.