Obserwatorzy

niedziela, 2 lutego 2020

O, MATKO!


Zbiory opowiadań stanowią typ literatury, po który zawsze chętnie sięgam. Ciekawi mnie różnorodność podejmowanych zagadnień w obszarze najczęściej podobnej tematyki, fascynuje odmienny styl pisania, wtłaczania tego, co chcą przekazać autorzy w najróżniejsze formy wyrazu oraz stosowania charakterystycznego dla ich twórczości doboru słowa. Często się zdarza również, że w podobnych antologiach odnajduję "perełki" - autorów mniej znanych, których styl pisania trafia do mnie na tyle intensywnie, że poszukuję później innych książek autorstwa tychże.
"O, Matko!" wydana została w okolicach majowego Dnia Matki a w związku z tym, że jestem mamą po sześciokroć, książka skusiła mnie a ciekawość wzrosła tym bardziej, że autorzy opowiadań nie byli mi znani.
Opowiadania czyta się przyjemnie. Nie osiągają może wyżyn literackiego kunsztu, nie smagają po twarzy zdumieniem i radosnym zaskoczeniem ale z całą pewnością czytelniczy czas im poświęcony nie będzie czasem straconym. Zgodnie z przesłaniem, uraczeni zostajemy różnymi historiami, które próbują nam odpowiedzieć na pytanie, czym jest bycie mamą. Odnajdziemy tutaj różne oblicza macierzyństwa i różne perspektywy: punkt widzenia dziecka, matki, ojca i męża, itp.
Czym zatem jest bycie mamą? Czy macierzyństwo jest ponadwymiarowe, bezdyskusyjnie najważniejsze w życiu kobiety, czy może w obliczu różnych wydarzeń życiowych i odmiennych priotytetów może już nieco przereklamowane? Nie takie ważne, jak by się mogło zdawać?
Historie opowiedziane w tej książce pokazują nam, do czego może być zdolna matka w obronie dziecka, z jakim emocjonalnym natężeniem może troszczyć się o swoje dzieci nie tylko małe ale i również dorosłe, jak trudne jest macierzyństwo w czasie wojny i niepokoju społecznego, oraz jak trudne może być wtedy, gdy trzeba czekać - na powrót swojego dziecka, na lepszy czas, na nadzieję. Nie brakuje w opowiadaniach tematów trudnych: głosu dziecka nienarodzonego, dramatów ludzi, którym rodzicielstwo nie jest dane choć dla spełnienia tych marzeń są w stanie zrobić wszystko; dramatów wynikających z przemocy, przykrych sytuacji niewdzięczności i takich, w których na pojednanie już za późno.
Konkluzja książki nie może być inna jak pełna zgodność autorów, że macierzyństwo owszem, jest ważne. Jest ciągle i odwiecznie wpisane w naturę, i zdecydowana większość kobiet owej naturze się poddaje. A jeśli z jakichś powodów dziewczyna nie może lub nie chce się poddać, macierzyństwo i tak jej dotyczy. Sama bowiem zawsze będzie córką swojej matki.