Pan znalazł się tutaj przypadkiem
Pan mi się zdarzył niechcący
Pan się zatrzymał w biegu
- choć był w swym życiu mknący
Pan do mnie się teraz przymila
w mych oczach dostrzega świetliki
A ja Panu mówię uczciwie
- bardziej to czorta chochliki
Pan mnie się nie podoba
w swoim grzecznym obłędzie
- zakładam Pana jak sweter
a Pan mnie uwiera wszędzie
I Pan się wielce dziwi
że mając atencji na pęczki
Nie wzbudził mego zachwytu
- nie padam przed Panem na klęczki
Pan dobrze wie, dlaczego
nie będzie nic między nami
- Pan serce ma jak skała
i pustkę pod włosami
W życiu być trzeba rozsądnym
- to są poglądy Pana
a szczęście - to pieniądze
a miłość – transakcja wiązana
Pan mnie próbuje zajadać
i w swoim ego – mną mlaszcze
Pan się mądrością swą szczyci
Pan ją jak kota głaszcze
A ja już Pana odstawiam
na półkę między książkami
Bo choć próbuję kęs ugryźć
- Pan zgrzyta mi między zębami
Ja nie chcę być Pana rozsądkiem
nie musi mnie Pan układać
Ja życiem chcę w końcu się upić
i z życiem w szaleństwo chcę wpadać
Ja z życiem zawieram umowę
Wpisując swój plan w formularze
że do mych testów się zgłoszą
Poeci! I pisarze!
Nie szkodzi, że jest ich mało
że może samotną się stanę
świcie Wolanda przeczytam
- swe wiersze nienapisane.
